By Yogani from aypsite.org
Powinno się zacząć te lekcje od Lekcji 10 (pierwszej w tej serii) – Dlaczego Ta Dyskusja?
Pytanie: Czym jest grzech? Czy jest to stan, którego nie mamy szans przezwyciężyć bez interwencji w naszym imieniu kogoś wyświęconego? Czy jesteśmy grzesznikami, czy jesteśmy boscy? Jestem zdezorientowany.
Odpowiedź: Jezus powiedział: „Jak posiejesz, tak pozbierasz”. Na Wschodzie ten sam proces określany jest jednym słowem „karma”, co oznacza działanie i jego konsekwencje, w tym utajone impresje nagromadzone głęboko w nas przez wiele wcieleń.
Praktykując jogę, stymulujemy naturalne zdolności układu nerwowego do rozpuszczania wielu ukrytych impresji karmy zmagazynowanej głęboko w środku. Doświadczamy tych impresji jako ograniczeń i tendencji w naszych myślach, uczuciach i działaniach. Te impresje są przeszkodami w naszym doświadczeniu prawdy w nas. Kiedy je oczyszczamy, poznajemy wewnętrzną boską prawdę i uwalniamy się od wiążących nas wpływów naszych przeszłych działań. Wtedy jesteśmy naturalnie skłonni do postępowania w sposób, który nie tworzy przeszkód, które ograniczą nas w przyszłości – działając coraz bardziej jako kanał boskiej miłości. Tak więc joga ma bezpośredni wpływ na cały proces siewu, zbioru i utajonych impresji karmy.
Nic z tego nie odpowiada bezpośrednio na twoje pytania dotyczące grzechu. Najpierw chciałem przedstawić praktyczne aspekty roli jogi. Działanie, rezultaty działania i środki do rozwiązania wiążących skutków działania. Tak właśnie wpisuje się joga.
Czym jest grzech? Jeśli zajrzysz do słownika, zobaczysz, że skupia się na negatywnych aspektach „Jak zasiejesz, tak pozbierasz” i „karmy”.
Grzech jest zdefiniowany jako „przestępstwo przeciwko prawu religijnemu lub moralnemu, obrazie Boga”.
Sianie i zbieranie to jedno, tak naprawdę proces natury. Dzieje się tak po prostu, gdy działamy w sposób, który jest albo w kierunku oczyszczania naszego układu nerwowego i wyrażania boskiej miłości, albo w kierunku przeciwnym. To, co wkładamy, jest tym, co dostajemy. Jeśli praktykujemy jogę i faworyzujemy otwieranie nad zamykaniem, dajemy sobie dużą przewagę w tym procesie.
Grzech jest krokiem poza naturalnym procesem „jak zasiejesz…” i karmą. To „przestępstwo”. Obraza dla kogo? Grzech jest zabarwiony ludzkim osądem. Jeśli robisz tak i tak, popełniasz grzech. Robisz źle. Obrażasz Boga. Kto o tym decyduje? Najczęściej to my decydujemy o tym przez poczucie winy i wstyd z powodu naszych działań. Być może od dzieciństwa byliśmy uwarunkowani przez innych, aby czuć się w ten sposób. W naszym wciąż ograniczonym stanie świadomości mamy tendencję do działania w sposób, który nas wiąże, a w sumieniu (boskiej moralności w nas) odczuwamy wyrzuty sumienia. Jeśli nie osądzamy samych siebie, z pewnością będą tam inni, aby to za nas zrobić. W ten sposób stawiają się na pozycji pośrednika między nami a naszym zbawieniem. I to jest ta struktura psychologiczna, która utrzymuje razem większość zorganizowanych religii świata.
Pojęcie grzechu jest ludzkim zabarwieniem prawa naturalnego. Grzech to zawirowanie w procesie natury. Powstaje z naszej winy i/lub czyjegoś osądu. Nadmierne pobłażanie koncepcji grzechu może prowadzić do poczucia beznadziejności i niezdrowej zależności od innych w kwestii naszego zbawienia, podczas gdy tak naprawdę istnieje tylko jedno miejsce, w którym kiedykolwiek je znajdziemy, w nas samych.
Oczekiwanie, że ktoś inny, wyświęcony lub nie, uwolni nas od naszych grzechów, jest receptą na porażkę. Prawdziwa religia nie jest transakcją biznesową, w której dajemy to i otrzymujemy tamto. Tak się nie dzieje.
Podporzadkowanie się wyższemu ideałowi to coś innego. Jest to prywatna sprawa w naszym sercu, niepodlegająca niczyjej kontroli ani osądowi. Dopóki głęboko w naszych sercach zwracamy się ku wyższemu ideałowi, nasza bhakti będzie miała wielką moc oczyszczającą i przyciągnie nas do praktyk duchowych.
Jeśli zostaliśmy nauczeni, abyśmy postrzegali siebie jako beznadziejnych grzeszników, rozsądnie byłoby ponownie to przemyśleć. Bo jeśli nie wierzymy we własną boskość, trudno będzie znaleźć pragnienie konieczne do odbycia podróży do domu. Nasza tożsamość grzeszników jest etykietą, którą nakładamy na siebie, podczas gdy nasza tożsamość jako istot boskich jest możliwą do wykazania ludzką kondycją, którą możemy uznać za naszą własną.
Święci i zbawiciele przez tysiące lat wielokrotnie demonstrowali zdolność, jaką wszyscy posiadamy do duchowej przemiany człowieka.
Siedzenie i medytowanie po raz pierwszy może rozerwać iluzoryczne uściski grzechu. Nie uwolni nas to całkowicie od wszelkich przeszkód w nas pierwszego dnia, ale jest to początek drogi, którą możemy przebyć, która ujawni coraz większe boskie światło, gdy codziennie oczyszczamy i otwieramy nasz układ nerwowy.
Guru jest w Tobie.